wtorek, 21 marca 2017

Praga dobrym pomysłem na weekend

                Długi weekend majowy to doskonały czas, by zapomnieć o pracy i dać się ponieść przygodzie. Te kilka dni przeważnie spędzałem pośród natury, z dala od zgiełku. Rok temu dla odmiany wybrałem wraz z dwójką przyjaciół miejski rytm i gwar zatłoczonych Praskich uliczek. I nie mam tu na myśli Warszawskiej Pragi ;), ale tą ulokowaną nad Wełtawą a dokładnie po jej dwóch brzegach. To niedroga a bardzo przyjemna alternatywa na kilkudniowy city break. Polska jest dobrze skomunikowana z Czeskimi sąsiadami. Do Pragi można dotrzeć już za kilkanaście złotych. Pomocny tutaj okazuje się internet i dwóch według mnie czołowych przewoźników na tej trasie. Mam tu na myśli 2 firmy Polski Bus oraz Lux Express. Wystarczy czujnie obserwować pojawiające się promocje na stronach internetowych albo zapisać się do mailowych newsletterów. A jeśli komuś zależy na czasie to oczywiście, pozostaje podróż samolotem albo własnym środkiem transportu, co niestety znacznie podwyższa koszty wycieczki (dodatkowo aby poruszać się po Czechach samochodem, należy posiadać wykupioną winietę)


               Planując wycieczkę do Pragi, warto rozejrzeć się za noclegiem oddalonym od ścisłego centrum. Ważne by nasza baza wypadowa znajdowała się w pobliżu stacji metra, którego trzy nitki zapewniają szybki dojazd do Starego miasta (Staré Město) oraz pozostałych dzielnic. Pozwoli to na tani nocleg w dobrych warunkach. A gdyby ktoś chciał pójść za moim przykładem to, polecam trzygwiazdkowy Hotel Brilliant. Niecałe 6 minut spacerem od stacji metra Prosek, do tego czysto, schludnie a co najważniejsze tanio. Noclegi zaczynają się już od 50 zł za dobę i to ze śniadaniami wliczonymi w cenę. Wyszukując noclegu posiłkuje się najczęściej portalem Booking.com, tak też wynalazłem moją bazę wypadową.


          Będąc już w Pradze warto zaopatrzeć się w bilet, który umożliwia dowolną liczbę przejazdów
metrem oraz komunikacją miejską przez określony na bilecie czas. Ja swój nabyłem w saloniku prasowym na stacji metra. Koszt biletu to odpowiednio:

30 min – 24 Czk
90 min – 32 Czk
24 godziny – 110 Czk
3 dniowy – 310 Czk

Jak zapewne zauważyliście przy dłuższym pobycie, opłaca się zakupić bilet trzydniowy.
Poniżej zamieszczam mapę metra.



          Do hotelu dotarliśmy bezproblemowo, po szybkiej rejestracji i prysznicu nabuzowowani energią i chęcia przygody ruszyliśmy w kierunku Starego Miasta. Za źródło transportu posłużyło nam metro, jedna z jego stacji Prosek mieści się w odległości około 500 m od hotelu. Dzięki temu, w ciągu półgodziny mogliśmy raczyć się Czeskim specjałem street foodowym, jakim są grillowane kiełbaski w bułce. Zachęcam do skosztowania, nie pożałujecie. Dodając do tego łyk Praskiego piwa morale po trudach podróży, wzrastają wysoko do góry. Zwiedzanie proponuje rozpocząć od Rynku Staromiejskiego. Ten reprezentatywny plac od XI wieku pełni funkcje targowiska miejskiego otoczonego kilkusetnymi kamienicami pamiętającymi okres baroku a w przypadku niektórych nawet średniowiecza. Każda jest inna, każda przykuwa uwagę i pozwala niemalże przenieść się w czasie. Spacerując, warto zatrzymać się obok budynku ratusza ten okazały budynek, pamięta czasy XIV wieku. Jego wieżę zdobi jeden z najbardziej znanych zegarów astronomicznych na świecie. Składa się z trzech części. Pierwsza pokazuje położenie ciał niebieskich, druga miesiące kalendarzowe w postaci medalionów, a trzecia ruchoma prezentuje dwunastu apostołów. Zegar przykuwa uwagę z daleka i jest jedną z głównych atrakcji turystycznych. Plac cały czas tętni życiem, zewsząd słychać rozmowy w przeróżnych językach z niemalże całego świata. Natknęliśmy się nawet na występ Polskiego zespołu ludowego, miły akcent kończący pierwszy dzień zwiedzania.





            Drugiego dnia nastawieni byliśmy na intensywne zwiedzanie, pomimo padającego deszczu plan udało się zrealizować prawie w stu procentach. Pierwszym punktem na przygotowanej przeze mnie liście (wychodzę z założenia, że trzeba zaplanować zwiedzanie) było wzgórze Petrin. To pełne zieleni miejsce jest wręcz stworzone do spacerów a wytrwali którzy pokonają drogę na sam szczyt, będą mogli rozkoszować się wspaniałymi widokami na wieżyczki Starego Miasta, Most Karola oraz Hradczany.


        Na wzgórze można wjechać także kolejką, ale o wiele ciekawiej jest pokonać trasę pieszo. Na samym szczycie na chętnych dodatkowych wrażeń widokowych czeka wieża Petrin będącą Praską kopią wieży Eiffla. Aby ujrzeć Pragę w całej okazałości z dobrej panoramicznej perspektywy warto wdrapać się na jej szczyt. To także okazja do zrobienia ciekawych zdjęć miasta. Bilet wstępu na wieżę to koszt dla osoby dorosłej 105 CZK, studenci do 26 roku życia zapłacą jedynie 50 CZK. Na Petrinie znajduje się także obserwatorium astronomiczne oraz labirynt luster, których nie odwiedzałem (trzeba zostawić kilka atrakcji na kolejną wizytę w Pradze ).





        Następnym na liście był według mnie najciekawszy punkt na liście zwiedzania, a mianowicie zamek na Hradczanach i katedra św. Wita, Witolda i Wacława. W kierunku grodu ze wzgórza Petrin można udać się jedną z 3 tras, na mapie zaznaczyłem tę najkrótszą prowadzącą na plac Hradczański, gdzie znajdują się brama wejściowa na teren zamkowy.



           Powierzchnia Praskiego Hradu rozciąga wokół trzech dziecińców na powierzchni 45 hektarów. Co ciekawe według księgi Guinessa Zamek Praski wraz z całą powierzchnią uznawany jest za największy kompleks zamkowy na świecie. Dla turystów otwarte są poszczególne dziedzińce, a także katedra św. Wita, które możemy zwiedzić bezpłatnie. Za pozostałe atrakcje musimy zapłacić. Nasze zwiedzanie rozpoczęliśmy od wizyty na trzecim dziedzińcu i zachwytu nad majestatem archikatedry należącej do czołowych osiągnięć średniowiecznej architektury. Zbudowana w całości z kamienia na miejscu dawnej świątyni słowiańskiej wyglądem nawiązuje do klasycznego gotyku. Pełniła funkcję grzebalną oraz koronacyjną czeskich królów, obecnie znajduje się tam siedziba arcybiskupów praskich. Wewnątrz podziwiać możemy wspaniałe dzieła sztuki w postaci rzeźb i obrazów. To tutaj znajdują się insygnia koronacyjne królów czeskich, bogato zdobione kaplice i mauzolea. W moim odczuciu to czyste architektoniczne piękno, a wizyta w tym miejscu to pozycja obowiązkowa dla każdego, kto odwiedzi Pragę. Poniżej kilka zdjęć, dzięki którym mam nadzieję rozbudzę waszą wyobraźnię i zachęcę do wizyty.









             Będąc na zamku, można też przespacerować się tzw. Złotą uliczką zabudowaną szeregiem małych domków. Domki na początku zamieszkiwane były przez zamkowych strzelców, następnie ich miejsce zaczeli zajmować rzemieślnicy, dzwonnicy a na końcu Praska biedota. Legenda głosi, iż pracowali w nich poszukiwacze kamienia filozoficznego. Obecnie pomalowane na pastelowe kolory domki kryją w sobie sklepy z pamiątkami. Niestety rzesze turystów, jakie przemieszczają się wąską uliczką, nie pozwalają do końca uchwycić jej uroku. Na pewno zwolennicy pamiątek znajdą tu swoje miejsce. Dodam, że wstęp na złotą uliczkę w godzinach wieczornych jest bezpłatny, warto więc odpowiednio ułożyć trasę zwiedzania.


             Nasza prowadziła w kierunku mostu Karola po drodze, zahaczając o brzeg Wełtawy ten bliżej zamku. Miejsce to sprzyja dłuższemu odpoczynkowi a wielkie kamienie jako siedziska, nadają się do tego wyśmienicie. Od rzeki bije zbawczy chłód a szum rzeki, uspokaja. Za sprawą łabędzich mieszkańców przybrzeża robi się bajkowo niczym w baśni o brzydkim kaczątku. Polecam to miejsce na chwilę odpoczynku.

     
      Po nim warto na koniec dnia przespacerować się mostem Karola. Mający ponad 500 metrów długości i prawie 10 metrów szerokości, most, jest obowiązkowym punktem dla zwiedzających miasto. Na jego balustradach w XVII wieku wybudowano 30 kamiennych rzeźb prezentujących postacie świętych. Pierwszą z nich był wizerunek św. Jana Nepomucena. Legenda głosi, że figura przynosi szczęście, wystarczy jej dotknąć. A dokładnie płaskorzeźby znajdującej się pod nią. Zaznaczę od razu, że nie można się pomylić, miejsce to jest mocno wypolerowane ;) W świetle zachodzącego słońca kamienne figury ulokowane po jego obu stronach prezentują się zjawiskowo. Za dnia i nocą miejsce to tętni życiem. Przepełnione gwarem turystów i oferujących swoje malarskie usługi artystów cichnie dopiero nad ranem. Wtedy staje się rajem dla fotografów w dzień uchwycenie jego piękna, jest prawie niemożliwe. Na moście odbywały się turnieje rycerskie a kupcy, dobijali swych targów.







      Praga to nie tylko zabytki, to także tradycyjna kuchnia i znane na całym świecie piwo. Trzeciego dnia postanowiliśmy się o tym przekonać osobiście. Za pierwszy przystanek posłużył nam najstarszy browar degustacyjny U Fleků. Jego długa tradycja warzenia piwa sięga do 1499 roku. Już na wstępie zostaliśmy mile zaskoczeni, wystarczyło zasiąść do stołu a przed nami, pojawił się kelner z jednym pytaniem Piwo ? Na co usłyszał chóralne tak. Minęła dosłownie chwila i mogliśmy raczyć się lokalnym przysmakiem. Browar oferuje tylko jeden rodzaj piwa, jest to ciemny niefiltrowany lager Flekovský Tmavý Ležák. I przyznam, że smakuje zacnie. Nie zdążyliśmy opróżnić kufli, a pojawił się kolejny kelner tym razem z drewnianą tacką, na której uśmiechały się do nas kieliszki bursztynowego napitku. Padło pytanie Medovina ? Popatrzyliśmy na siebie, po czym szybka odpowiedź jasne. Pięćdziesiątka medoviny, łyk piwa, kelner, kolejne piwo, chóralne tak, kelner, medovina, szybka odpowiedź oczywiście. W międzyczasie pojawił się ubrany na ludowo akordeonista, który o dziwo zaczął grać nasz ludowy numer „Szła dzieweczka do laseczka...”. Znajome rytmy podchwyciliśmy od razu, ochoczo bujając się w rytm ze śpiewem na ustach. Zrobiło się biesiadnie niczym na wiejskim weselu. Jedno jest pewne wizyta U Fleku nastroiła nas mocno pozytywnie. Polecam to miejsce.







     Po piwie nadszedł czas na strawę. Trafiliśmy do jednej z wielu restauracji, serwujących tradycyjne czeskie potrawy. Niestety nie potrafię sobie przypomnieć nazwy, teraz już wiem, że należy robić notatki na bieżąco. Z wyborem potrawy nie miałem problemu. Jeszcze przed wyjazdem zdecydowany byłem skosztować czeskich Knedlików a pobyt w tradycjonalnej knajpie, sprzyjał takiej strawie. Danie to wyrabiane z gotowanych ziemniaków lub mąki pszennej wraz z dodatkiem drożdży podawane jest samodzielnie oraz jako dodatek do mięs. Mnie osobiście bardzo posmakowało. Stwierdzam, iż knedlików podczas pobytu w Czechach należy spróbować. Tak samo, jak grillowanych kiełbasek, o których wspomniałem wcześniej. Po obfitym posiłku wybraliśmy się na spacer wzdłuż Wełtawy. Praktycznie na całej długości wzdłuż brzegu rzeki po stronie Nowego Miasta (Nové Město) tętni ruch. Pełno jest tutaj straganów i stoisk z przekąskami, piwem. Na przycumowanych promach można, zaspokoić głód delektując się widokiem. A jeśli ktoś chce, zatrzymać się na chwilę zadumy to nic nie stoi na przeszkodzie, by zasiąść na skraju chodnika i zatopić się w szumie rzeki. O dziwo duży ruch wcale w tym nie przeszkadza. Jest jeden warunek, należy patrzeć na rzekę :)


Jak to często bywa, to co dobre szybko się kończy. Nie inaczej było w naszym przypadku. Po kilku dniach spędzonych w Czeskiej stolicy, nastał czas by powiedzieć. Na shledanou, Prago ! I pożegnać się z tym pięknym miastem. Polecam to miejsce każdemu, w Pradze nie da się nudzić !  :)







2 komentarze:

  1. Zachęcająco! Byłam w Czechach, ale teraz żałuję, że nie odwiedziłam Pragi! Cóż, może kiedyś jeszcze to nadrobię :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest więc po co wracać do Czech. A miasto to oferuje wiele zarówno pod kątem zwiedzania jak i lajtowego chillout'u :) Jeśli mogę spytać to jaki rejon kraju naszych sąsiadów był zwiedzany podczas pobytu ? :)

      Usuń

Jeśli zainteresował cię mój wpis, proszę skomentuj :)